czwartek, 28 maja 2009

Chwilowy koniec estetyki zwyczajowej

Nadmiar ilości zdarzeń - wydarzeń, pieszczot umysłowych i dialogów międzyludzkich czasem psuje relację z samym-sobą.
Jest ich więcej, coraz więcej, co przysparza kłopotów na drodze Ty i Ja, Ja i Ty.
Zamknij się w zaciszu. Nic nie mów. I tak trwaj aż powiem j u ż .
Jestem buntownikiem, wulgarnym stworzeniem o mocy słownej większej od cielesnej.
Nie czuję i nie warczę. Potrzebuję chwili zamętu i pijańskiej cnoty.
Jestem człowiekiem i raz na jakiś czas jest mi źle, niedobrze.
Więc zamknij się i odejdź. Chcę zostać sama. Potem zadzwonię radosna w skowronkach.
Teraz wygwizdałabym cały ten sens, napluła i pograła w baseball by rozruszać nadgarstki.

czwartek, 21 maja 2009

Zacznę od początku. Ale nigdy nie zakończę

Wiosna dobiega, dobiega do mety.
Tak i ludzie pędzą pędzą co sił za każdym razem gdy wyjdą z domu. I tak idą, szturchają, nic nie mówią. I nie pachną.
Właśnie - n i e p a c h n ą.
Co dzień wsłuchuję się w piski, monotonie słowotoku niezrozumiałych sobie ludzi. Co dzień patrzę, ale tylko na stopy, nigdy prosto w oczy. Patrzę i wzdycham za spokojem.
Ludzie się nie interesują, oni tylko patrzą obficie i strasznie wylewnie. To boli za każdym razem gdy stoję obok nich.
Ale nic nie czuję. N i c .
A to ważne by poczuć, zamknąć oczy i poznać słodkość brzydoty nieznajomego/nieznajomej. By dotknąć tej jego/jej udręki życiowej, pasji wszechmocnej. Nic.
Choć czasem fakt, mogę coś wyczuć. Wtedy odwracam się i patrzę w oczy. Wnikliwie wręcz badawczo. Wtedy zapach ten pozostaje w mojej myśli, chodzi za mną, podrywa czasem.
Tak, jestem złodziejką zapachów, bo ja tylko je pożyczam, ale nigdy nie oddaję.
Lubię tę moją grę. Grę bez skojarzeń, moją grę. Gdzie to ja dyktuję reguły i to ja zawsze wygrywam.
Staram się przy tym nie płakać. Tylko prawić morały intelektualne i rysować laleczki na bilecie MPK. By nie nudzić się wśród nieznajomych, brzydkich i płaskich.