środa, 12 sierpnia 2009

Armia dzisiejszego zgnicia

Wydusić, powykręcać karki i nakarmić. Tych tutaj, tych wszystkich na raz dwa trzy.
My, zbrodniarze dnia i nocy, mijamy się po cichu, bez żadnego słowa. I szukamy jej w każdym zakamarku spróchniałego życia. Sprawiedliwości. By poczuć się lepiej, uspokoić złe emocje, wyjść triumfalnie ze sklepu. Wymyślił ją pewien filozof z długą brodą i jeszcze dłuższą listą swych kompleksów. Należy pielęgnować duszę i umartwiać ciało. Bliźniego. I zapamiętać, że sprawiedliwość nie istnieje. Tak się teraz mówi. Po cichu i bez żadnego słowa. Nie pytamy, ani nie szukamy odpowiedzi. My wszystko wiemy. Dlatego nazywamy siebie bogami. Sami siebie stwarzamy, sami sobą manipulujemy. I na zawsze już zbrodnie będą naszą poranna kawą. Tylko po to by nie myśleć. By dać sobie spokój.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Mam przeczucie co do Ciebie

Tak łatwo popaść w paranoję. Paranoję emocjonalną, słowotwórczą i krzykliwo bieżną. Tak łatwo namieszać a potem zostawić. Zostawić na zgnicie i pożarcie głodnym wychudzonym psiskom. Tylko po co ? By uciec, poczuć się lepiej? Zapewne. Ale gdy w grę wchodzi druga osoba – już nie jest tak do śmiechu. Zobowiązania? Katorga powolnego czasu? Związanie nóg i rąk i splątanie ich w krzyż egipski? Nie. Po prostu życie, pewna dojrzałość. Tak by nie śmiać się tylko samemu, by do śmiechu było we dwoje. A może i troje? Czworo? Niech będzie. Byle uczciwie i szczerze. Czas ucieka, my uciekamy szybciej. Jest zabawa i dobre picie. I to wszystko. Nic poza tym. Kac jest ciężki, jest taką pokutą za udaną grę w przyjaciół. Kac emocjonalny jest jeszcze cięższy. Pokutą w czyśćcu , po której można się odnowić, doznać katharsis. Tylko czy zawsze? Nie. I tu tkwi szkopuł. Nie wystarczy chcieć, pragnąć i błagać wołać w Niebiosa. Nie. Warto poznać siebie samego i szukać tego, czego się naprawdę chce. Tego, co jest częścią siebie. Napij się, nie mów o swoich planach, albo fikcyjnych dokonaniach. Nie chcę słuchać żadnych twych farmazonów. Zaklnij i przeżyj siebie raz jeszcze. Na nowo. Z butelką Martini tudzież Whisky pod ręką . I zapamiętaj – baw się dobrze nie tylko z samym sobą, ale i z innymi. Dziel się. I krzycz do upadłego z radości. Mazel tov!

czwartek, 28 maja 2009

Chwilowy koniec estetyki zwyczajowej

Nadmiar ilości zdarzeń - wydarzeń, pieszczot umysłowych i dialogów międzyludzkich czasem psuje relację z samym-sobą.
Jest ich więcej, coraz więcej, co przysparza kłopotów na drodze Ty i Ja, Ja i Ty.
Zamknij się w zaciszu. Nic nie mów. I tak trwaj aż powiem j u ż .
Jestem buntownikiem, wulgarnym stworzeniem o mocy słownej większej od cielesnej.
Nie czuję i nie warczę. Potrzebuję chwili zamętu i pijańskiej cnoty.
Jestem człowiekiem i raz na jakiś czas jest mi źle, niedobrze.
Więc zamknij się i odejdź. Chcę zostać sama. Potem zadzwonię radosna w skowronkach.
Teraz wygwizdałabym cały ten sens, napluła i pograła w baseball by rozruszać nadgarstki.

czwartek, 21 maja 2009

Zacznę od początku. Ale nigdy nie zakończę

Wiosna dobiega, dobiega do mety.
Tak i ludzie pędzą pędzą co sił za każdym razem gdy wyjdą z domu. I tak idą, szturchają, nic nie mówią. I nie pachną.
Właśnie - n i e p a c h n ą.
Co dzień wsłuchuję się w piski, monotonie słowotoku niezrozumiałych sobie ludzi. Co dzień patrzę, ale tylko na stopy, nigdy prosto w oczy. Patrzę i wzdycham za spokojem.
Ludzie się nie interesują, oni tylko patrzą obficie i strasznie wylewnie. To boli za każdym razem gdy stoję obok nich.
Ale nic nie czuję. N i c .
A to ważne by poczuć, zamknąć oczy i poznać słodkość brzydoty nieznajomego/nieznajomej. By dotknąć tej jego/jej udręki życiowej, pasji wszechmocnej. Nic.
Choć czasem fakt, mogę coś wyczuć. Wtedy odwracam się i patrzę w oczy. Wnikliwie wręcz badawczo. Wtedy zapach ten pozostaje w mojej myśli, chodzi za mną, podrywa czasem.
Tak, jestem złodziejką zapachów, bo ja tylko je pożyczam, ale nigdy nie oddaję.
Lubię tę moją grę. Grę bez skojarzeń, moją grę. Gdzie to ja dyktuję reguły i to ja zawsze wygrywam.
Staram się przy tym nie płakać. Tylko prawić morały intelektualne i rysować laleczki na bilecie MPK. By nie nudzić się wśród nieznajomych, brzydkich i płaskich.