poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Mam przeczucie co do Ciebie

Tak łatwo popaść w paranoję. Paranoję emocjonalną, słowotwórczą i krzykliwo bieżną. Tak łatwo namieszać a potem zostawić. Zostawić na zgnicie i pożarcie głodnym wychudzonym psiskom. Tylko po co ? By uciec, poczuć się lepiej? Zapewne. Ale gdy w grę wchodzi druga osoba – już nie jest tak do śmiechu. Zobowiązania? Katorga powolnego czasu? Związanie nóg i rąk i splątanie ich w krzyż egipski? Nie. Po prostu życie, pewna dojrzałość. Tak by nie śmiać się tylko samemu, by do śmiechu było we dwoje. A może i troje? Czworo? Niech będzie. Byle uczciwie i szczerze. Czas ucieka, my uciekamy szybciej. Jest zabawa i dobre picie. I to wszystko. Nic poza tym. Kac jest ciężki, jest taką pokutą za udaną grę w przyjaciół. Kac emocjonalny jest jeszcze cięższy. Pokutą w czyśćcu , po której można się odnowić, doznać katharsis. Tylko czy zawsze? Nie. I tu tkwi szkopuł. Nie wystarczy chcieć, pragnąć i błagać wołać w Niebiosa. Nie. Warto poznać siebie samego i szukać tego, czego się naprawdę chce. Tego, co jest częścią siebie. Napij się, nie mów o swoich planach, albo fikcyjnych dokonaniach. Nie chcę słuchać żadnych twych farmazonów. Zaklnij i przeżyj siebie raz jeszcze. Na nowo. Z butelką Martini tudzież Whisky pod ręką . I zapamiętaj – baw się dobrze nie tylko z samym sobą, ale i z innymi. Dziel się. I krzycz do upadłego z radości. Mazel tov!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz